W mediach grzmią, że na Krupówkach Armagedon i że trzecia fala covida, jak tsunami, zmiecie nam kolejnych staruszków do wieczności. Słoneczko sobie świeci, zima podłapała wirusa i jest na kwarantannie, lud pracujący miast i wsi, wyległ był na pole, jak to się mówi w Krakowie i czynem objawia swój dolnoplecowy stosunek do medialnych grzmotów. Podobno naukowych, bo owe grzmoty wydają z siebie naukowcy od wirusów. Od lasu odbija się echem chóralny rechot sceptyków, kpiących z naukowych pomrukiwań wirusologów. Polska znowu się dzieli jak zygota. Tym razem na wystraszonych i pokpiwaczy. Media trzymają z nauką sztamę, wspartą kasą z reklam rozmaitych cudownych pigułek. Lecz piosenka nie o tym. Będzie o kwestii braku zaufania. Wirusie osłabiającym społeczeństwo.
Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy, że bez zaufania nie może poprawnie funkcjonować żadna grupa. Od mikro, poprzez mezzo a na makro grupie, czyli państwie, kończąc. Więź społeczna to nie chłodna racjonalna kalkulacja, ale rodzaj elementarnego i emocjonalnego odruchu dzielącego po manichejsku świat na swoich i obcych. Swoi, to są ci którym ufamy, a obcy, to ci którym nie ufamy. Rozum nie bierze w tym udziału. Rzecz jasna w wielu istniejących grupach brak zaufania rekompensowany jest siłą. Dysfunkcja społeczna nie zawsze bowiem blokuje funkcjonowanie grupy, ale zawsze prowadzi do stopniowego rozpadu więzi.
Bunt społeczny z jakim zdaje się mamy do czynienia na metaforycznych Krupówkach wynika z braku zaufania do rządu i jego epidemicznych ekspertów. Słowem rząd słuchający covidowych ekspertów nie nawiązał z częścią społeczeństwa emocjonalnej więzi i traktowany jest jak „obcy”. Bo zaufanie z grubsza, to wiara w deklaracje i obietnice. Ktoś kto nie dotrzymuje słowa, ukrywa informacje, manipuluje danymi, straci zaufanie. W świecie mediów społecznościowych, w którym każdy może znaleźć informację, w którą chce uwierzyć, rządzący powinni rozumieć skutki istnienia wielości źródeł informacji. Rządzący jednocześnie powinni dostarczać informacje budzące zaufanie do władzy. A eksperci od wirusów, doradzający rządowi, uwikłani we współpracę z koncernami farmaceutycznymi, nie dają gwarancji takiego zaufania.
Ja nie krytykuję rządu, ani jego ekspertów. Próbuję zrozumieć źródła społecznego buntu, który zdaje się jest udziałem nie tylko Polski. Zrozumienie społecznych skutków wynikających z braku zaufania do władzy, pozwala przyjąć, że każde siłowe rozwiązanie jakie, rząd nie mający zaufania, chce wymusić na społeczeństwie, raczej pogłębia brak zaufania. Zaufanie jako rodzaj bezrefleksyjnej pozytywnej emocji nie może być wymuszony siłą. Zaufanie, to efekt wieloletniego konsekwentnego budowania swojej wiarygodności. Strach i represje niszczą zaufanie.
I tu paradoks, dla rządu lepiej będzie jak „odpuści”, a owi „zbuntowani” sami przekonają się, że lekceważenie obostrzeń ma negatywne skutki. Bo jak prognozy o trzeciej fali nie sprawdzą się, to rząd nie wyjdzie na głupa jak komuna, chcąca Polaków zmusić do kochania socjalizmu. A w perspektywie rozwiązywania kłopotów jakie sprawił gospodarce wirus, zaufanie do rządu może okazać się bezcenne.
Tekst: Krzysztof Chmielnik
Fot. Pixabay