Oskarżony w połowie października został zatrzymany podczas demonstracji białoruskiej opozycji. Jak pisze portal internetowy „Nasza Niwa”, Wiktar Baruszka na procesie twierdził, że po prostu uczestniczył w proteście. W pewnym momencie został zwalony z nóg i upadł na chodnik razem z funkcjonariuszem milicyjnego OMON-u, który złamał nogę.
Wiktar Baruszka mówił, że po zatrzymaniu był bity, a następnie 12 dni spędził na oddziale reanimacji w stołecznym szpitalu. Jak czytamy w informacji Telewizji Bielsat, na Baruszce miano dokonać gwałtu.
„Bili i wsadzali mi pałkę w d**ę. Po tym spędziłem 12 dni na oddziale reanimacyjnym Szpitala Pogotowia Ratunkowego. Nogi miałem tak opuchnięte, że nie mogłem zdjąć jeansów.”
– mówił w rozmowie z dziennikarzami.
Według białoruskiego oskarżyciela, 18 października przedsiębiorca uczestniczył w marszu. Podczas gdy usiłowali go zatrzymać funkcjonariusze OMON, Baruszka miał stawić opór i staranować funkcjonariusza “ciałem w ciało, nogą w nogę”. U milicjanta po zdarzeniu stwierdzono złamanie kości piszczelowej.
Jak relacjonuje telewizja Bielsat, podczas rozprawy Baryszka zwrócił się do swoich rodziców:
„Nie macie czego się wstydzić ani winić się o błędy w wychowaniu. Nauczyliście mnie zasad moralności. Bardzo was kocham i możecie być ze mnie dalej dumni”
– powiedział rodzicom z sądowej klatki I płakał.
"Nie macie czego się wstydzić ani winić się o błędy w wychowaniu. Nauczyliście mnie zasad moralności. Bardzo was kocham i możecie być ze mnie dalej dumni" – powiedział rodzicom z sądowej klatki Wiktar Baruszka. I płakał. A razem z nim płakała cała sala https://t.co/Y5367eqCO0
— Biełsat po polsku (@Bielsat_pl) January 26, 2021
Według obrońców praw człowieka na Białorusi wszczęto ponad 900 spraw karnych w związku z kampanią wyborczą i powyborczymi protestami. Około stu osób zostało skazanych na kary więzienia lub ograniczenia wolności.