Niemal sześć tysięcy żołnierzy z siedemnastu państw, w tym blisko 1300 polskich rozpoczęło właśnie „laserową wojnę”. Ćwiczenia taktyczne pod kryptonimem Combined Resolve XIII odbywają się w trudnym, górzystym terenie w Bawarii i do złudzenia przypominają prawdziwy konflikt zbrojny.
Żołnierze ćwiczą w należącym do Amerykanów międzynarodowym centrum treningowym Joint Multinational Readiness Centre w Hohenfels w Niemczech.
11. Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej z Żagania odgrywa tu bardzo ważną rolę – ćwiczeniami kierują nasi dowódcy, na czele z generałem dywizji Stanisławem Czosnkiem.
Zastępca dowódcy dywizji, gen. bryg. dr Dariusz Parylak, podkreśla, że dzięki wykorzystaniu techniki i broni laserowej, a także trudnym warunkom naturalnym, ćwiczenia przypominają prawdziwą akcję zbrojną. Raz trafiony przeciwnik nie wraca już na pole walki:
Dlatego generał Parylak zazdrości młodszym kolegom, że mogą w tak bezpiecznych, a jednocześnie do złudzenia realnych warunkach bojowych sprawdzić swoje siły i przygotowanie do działań wojennych. Że mogą uczyć się, nie płacąc najwyższej ceny za swoje błędy. Sam nie miał takiej możliwości, trafił od razu do Iraku i Afganistanu.
– Ćwiczenie przygotowuje bawarski ośrodek – mówi mjr Artur Pinkowski, rzecznik „Czarnej dywizji”.
Jak dodaje gen. Parylak na takie ćwiczenia nie można wysłać młodych, niesprawdzonych żołnierzy:
– Bo wypadną z gry na samym początku. To także kwestia prestiżu, jest to sprawdzian w wielu obszarach, których nawet czasami nie definiujemy. Każdy chciałby w tym ćwiczeniu przetrwać do końca. Jest to możliwe tylko dzięki mądrości, sprytowi i wykorzystaniu zasad sztuki wojennej – dodaje.
Jak podkreślają żołnierze, w Polsce nie ma warunków i możliwości do przeprowadzenia takiego ćwiczenia.