Mieszkańcy Łężycy mają dość smrodu unoszącego się ze stawu mieszczącego się tuż przy jednej z dróg przechodzących przez wieś. O sprawie alarmowali urząd miasta, SANEPID i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Bez efektu. – Trwa spychanie sprawy na inne instytucje – twierdzą mieszkańcy.
Dziś nikt nie przyznaje się do feralnego stawu, z którego od kilku miesięcy unosi się odór z rozkładających się ryb i gnijących liści. Akwen nie był czyszczony od wielu lat i jak twierdzą mieszkańcy, teraz są tego skutki.
Pan Kazimierz Gabała próbował interweniować w urzędach, a nawet sam zaczął oczyszczać staw. Niestety, na niewiele się to zdało. Unoszący się fetor nadal zatruwa mieszkańcom życie:
Okazuje się, że taka sytuacja ma miejsce nie po raz pierwszy:
Dariusz Legutowski, radny dzielnicy Nowe Miasto interweniował w tej sprawie w kilku instytucjach i urzędzie miasta. Jednak oprócz wycięcia trzciny, nic więcej wokół stawu nie zrobiono. Radny zapowiada kolejne interwencje:
Udało nam się porozmawiać w tej sprawie z urzędnikami urzędu miasta Zielona Góra. Jak nas poinformowano, w ewidencji gruntów urzędu miasta Zielona Góra, na tym terenie nie istnieje żaden zbiornik wodny. Ale co ciekawe, mimo że w dokumentach nie ma tam akwenu, ktoś podjął wcześniej decyzję o wycięciu trzcin wokół stawu.
Więcej informacji w tej sprawie już wkrótce na rzg.pl